Tu i teraz - kwiecień 2018

5/01/2018


Kwiecień. Lubię ten miesiąc mimo wszystko.
W kwietniu byłyśmy na chrzcinach u kolejnej gwiazdy z naszej rodziny. U brata urodziała się dziewczynka imieniem Zofia ( czasem wołam na nią Sofia). Urokliwa.



Kwiecień to też miesiąc kiedy moja córka młodsza, moja Drama Queen obchodzi urodziny. Jest zodiakalnym byczkiem. Więc jest bardzo charakterna i uparta. Kochana i wesoła.


W kwietniu przyszła do nas piękna wiosna. A wraz z nią infekcje dróg moczowych. Powiem wam, że to coś naprawdę okropnego. Nieprzyjemna choroba. Ostatnio 26 kwietnia trafiłam do szpitala w nocy. Zemdlałam w domu z bólu. Kolka nerkowa zwaliła mnie z nog. Myślałam, że dostałam skrętu jelit a tu nerki. Wszystkie te moje problemy z pęcherzem robią się coraz bardziej uciążliwe. 
W planach mam zrobić ponownie badania na cukier, na pasożyty oraz udać się do urologa. Z tym bólem nie da się żyć.

Pobyt w szpitalu nie należy do najprzyjemniejszych. Powiedziałabym, że to czas który otworzył mi oczy na to co widziałam. A ujrzałam ból chorego i starego człowieka. Człowieka, który nie potrafi zrobić koło siebie nic. Zjedzenie kromki chleba to dla wielu ludzi nie lada wyczyn. Na oddziale, którym leżałam było nas około 50 pacjentów. Może połowa z nas była w stanie zająć się sobą. Druga połowa wymagała opieki osób trzecich. Na dyżurze tylko dwie siostry.  Słyszałam wołanie z prośbą o zmianę pampersa. Leżenie we własnych odchodach po kilka godzin to smutne. Smutne że szpital nie potrafi zadbać o pacjenta. Bo to nie wina tych pielęgniarek, tylko szpitala. 

Tak się cieszę, że już jestem w domu. 

Obecnie jestem na przymusowym L4. Po szpitalnym. Ja wiem że muszę się oszczędzać. Ja to wszystko rozumiem. Ale ja naprawdę kocham swoją pracę i tęsknie do niej. 
Czasami mam wrażenie, że jestem pracoholikiem. 










You Might Also Like

0 komentarze