Jak nie zwariować w grudniu ?

12/14/2016


Coraz bliżej święta. Na dworze, w sklepach i w marketach już powoli czuć napięcie przedświąteczne. Ludzie planują, rozmawiają, robią zakupy. Wydają ogromne sumy pieniędzy aby świąteczny czas spędzić miło w gronie rodzinnym. W grudniu wydajemy chyba najwięcej pieniędzy. Bo prezenty, bo prawie 3 dni wolnego i sklepy pozamykane. Gotujemy, pieczemy, cieszymy się.  W grudniu też żegnamy stary rok i witamy nowy, a więc zabawa sylwestrowa.

Jak zdążyć ze wszystkim i nie popadać w lęk, że czegoś nie zdążyliśmy zrobić, kupić? Od pewnego czasu odpuszczam. Nie zamartwiam się, że czegoś nie kupiłam, że czegoś nie zdążyłam zrobić. Przecież jestem tylko człowiekiem. Jak coś mi nie wyjdzie albo zwyczajnie zawalę coś to potrafię przeprosić. Przecież nikt mnie za to nie ukara. Zresztą po co wzbudzać w kimś poczucie winy, że np ryba za słona, albo ciasto za słodkie. Codziennie uczę się doceniać wszystko dookoła mnie, sytuacje, ludzi, przypadki i myśli. 



Jeżeli lubicie mieć wszystko dopięte na ostatni guzik warto przygotować się do świąt wcześniej. Sporządzić jakiś plan działania. Stworzyć listę zakupów, listę potraw i dobrze to wszystko rozpisać w czasie. Podzielić się obowiązkami domowymi i wspólnymi siłami tworzyć klimat przedświąteczny i świąteczny. Albo po prostu tak jak będzie to u nas - odpuścić. W tym roku święta u Nas będą bardzo w stylu slow. Wychodzę z założenia, że nie muszę mieć mieszkania wysprzątanego na tip top, nie muszę mieć pięknego ubrania do stołu, nie musimy mieć wypasionych prezentów aby było miło. Wystarczy, że moja rodzina będzie przy mnie. Że nie będę sama w tym czasie. A prezenty będą, ale tylko dla najmłodszych, aby uradować ich małe serduszka i utrzymać magiczny czas obdarowywania. 

Ja zasiądę przy stole i z uśmiechem będę zajadać się pierogami i rybą. Ciastem i winem. I pragnę tylko jednego spokoju w duszy i w sercu.  

W co warto inwestować w tak napiętym miesiącu jak grudzień? Czas. Waluta, której nie da się zamienić na nic innego. Nie do odzyskania. Ja wiem, że fajnie się pisze takie rzeczy, kiedy inni ludzie (np. ja ) nie są w sytuacji takiej jak czytelnicy. Ale uwierzcie mi, każdy ma swoje problemy, każdy ma swoje obowiązki i każdy z nas, ja czy ty te święta zrobimy. Wiem jak ciężko jest pogodzić pracę, dzieci, zakupy, sprzątanie i gotowanie. I wiem, że warto się zatrzymać i nie czuć się winnym, że czegoś nie udało nam się zrobić.

Kiedyś jak czytałam posty na innych blogach o tym, że wszystko się da wystarczy tylko chcieć to mnie czasem śmiech ogarniał, no bo co za brednie ci ludzie wypisują. Niech się ze mną zamieni to zobaczy, że tak wcale się nie zawsze da. Albo czułam ogromną frustrację na samą myśl, kurde jak ona to robi? Dzieci, praca, dom, blog i wszystko na tip top z tego co opisuje. Ale w końcu zrozumiałam, ze każdy z nas ma swoje buty i swoje życie. I to od nas zależy jak ono wygląda i będzie wyglądać.  To my ustalamy priorytety. Ale myślę sobie czasem, że w świecie dzieje się tak, że niektórzy mają zbyt często pod górkę, nazbyt wiele problemów, ale czy na własne życzenie? Nie sądzę. Często wystarczy zły splot wydarzeń i wiele spraw sypie się naraz. Znacie to? Zepsuło się auto, to musiała zepsuć się też pralka. Tak jakby nieszczęścia chodziły parami albo czwórkami.


I skąd brać siły na to aby stawiać im czoła?
Ja nie zawsze mam siły, czasem sobie po prostu popłaczę.   

You Might Also Like

0 komentarze