Sunday

9/19/2016


Godzina 10 a ja leżę w łóżku. Znam doskonale to uczucie kiedy budzik dzwoni przed 5 rano i przypomina nam, że pora ruszyć tyłek do łazienki, umyć się i pędzić do pracy na szóstą.
I tak od poniedziałku do piątku. A teraz nie muszę nic, wstaję jak się obudzę albo kiedy królowa mnie obudzi. Za oknem szaro i buro i deszczowo. I hałas. 
Obok nas powstaje kolejny zakład pracy. A jest ich tutaj sporo.

Tak to jest jak się mieszka daleko od wszystkiego. Ale to chwilowe jest, będziemy szukać mieszkania gdzie indziej.

No więc to cudowne uczucie, kiedy nie muszę nic. Nie czuję żadnego przymusu. Mogę robić co chcę. Czytam, piszę, oglądam filmy, zwiedzam Anglię. Dni mijają szybko. Mam wrażenie, że za szybko. Mam wrażenie, że mogłabym więcej i więcej. Próbuję wrócić do pisania, co nie jest łatwe. Bo każda kolejna przerwa w pisaniu coraz bardziej utrudnia powrót do pisania. Nie wiem czy wy też tak macie czy tylko ja tak odczuwam? Angielski laptop podkreśla mi 90 procent moich polskich wyrazów sugerując mi błędy. Gdybym gdzieś strzeliła jakąś gafę to z góry przepraszam. 

Wczoraj Anglia zaskoczyła nas cudowną pogodą więc grzechem byłoby siedzenie w domu. Wybraliśmy się do kolejnego parku. Zwiedzamy, łapiemy ostatnie podrygi lata i słońca. 









You Might Also Like

0 komentarze