Nic mi się nie chce. To cholerne uczucie przyległo do mnie kilka miesięcy temu i za chuja nie odpuszcza. W niczym nie widzę sensu. Wszystko stało się obojętne.
Uczucie miłości? radości? smutku? gniewu? bezsilności? mam wrażenie, że to wszystko działa tak samo. Czyli nie działa wogóle. 

Zawieszam się gdzieś pomiędzy swoimi myślami. Ciągle zastanawiam się dlaczego? a po co? a na co? Jedyne co mnie zmusza do działania to fakt, że urodziłam dzieci i muszę o nie zadbać. Tylko to "muszę" też mi nie wychodzi. Ciągle sobie powtarzam, że kiedyś wszystko wróci do normy. 

Mam tylko problem z określeniem jak ta norma ma wyglądać. 

EPIZODY UCZUĆ będzie o tym co mi w duszy gra. Czyli o czymś co nie ma sensu.