SHYSHKI LISTOPADOWE

11/29/2016


Co wydarzyło się w tym miesiącu u nas? W sumie nic nadzwyczajnego. Za okanmi ciągle deszcz a my z młodą albo się bawimy albo się kłócimy. I tak czas upłynął nam na siedzeniu w domu, czasem na zakupach w markecie. Piątki i soboty to czas kiedy Anglicy wydają kasę. Nie lubię wtedy robić zakupów. Już raz zgubiliśmy nawet dziecko. Na szczęście się odnalazła. Ale powiem Wam, że łzy to mi ciurkiem poleciały.

W listopadzie postanowiłam się ogarnąć i zacząć pracować nad sobą, nad zmianą myślenia i postrzegania codzienności. Chciałabym aby blog ożył i był pozytywnym miejscem, żeby mnie zarażał i was do zmian. Czasem z dawką humoru i ironii. Jaki będzie ten blog za kilka miesięcy? - niewiem. 

Zaczęłam się interesować rozwojem osobistym, organizacją i planowaniem. Liczę na pozytywne skutki. 

Zaczął się szał przedświąteczny. Choinki, ozdoby, prezenty. Pełno tutaj tego. Ale jest pięknie, na ulicach, w sklepach i w domach. 


Wszystko powyżej pisałam przed wyjazdem do Polski. Pojechałam tylko na weekend. To były najcudowniejsze chwile od 3 misięcy. Tak niewiele potrzeba aby zrozumieć czego się pragnie, za czym się tęskni, co jest w życiu najważniejsze. To tak niewiele aby sobie uświadomić że Anglia to piękny kraj z wieloma możliwościami ale jednak nie dla każdego. Nie czuję jej w sobie, nie pragnę jej poznać bardziej. Jedyne czego chcę to wrócić do Polski, do mojej córki. Im dłużej jestem w Angli tym bardziej mocniej popadam w depresję, usycham, jestem strasznie nieszczęśliwa. Męczę się strasznie. O losie pozwól mi jak najszybciej wrócić do domu. 








Nie przekonują mnie słowa, które słyszę dookoła, że łatwiej jest żyć, że lepszy start dla dziecka mam w Anglii, że mogę żyć na poziomie, którego w Polsce nie mam. I mogę sobie na więcej pozwolić. Nic do mnie z tego nie przemawia. Moje życie nie składa z prostych decyzji, są one mega cholernie trudne. Cokolwiek się nie wydarzy, ktoś na tym ucierpi. Obecnie cierpię ja i córka, która została w Polsce. Cierpi cała moja rodzina. Nawet córka, która jest ze mną tutaj też cierpi bo tęskni za siostrzyczką i rodziną. Gdybym mogła wróciłabym nawet choćby dziś. Nie ma we mnie chęci do życia, nie ma radości, nie ma szczęścia. To wszystko mnie wyniszcza od środka. 


Ciche łzy, których nikt nie widzi zapełniają codziennie moje oczy. Tęsknota uwiera, zaczyna palić duszę. Ból staje się nie do zniesienia. 

You Might Also Like

0 komentarze