shyshki styczniowe

1/31/2017



Styczeń był bardzo fajnym miesiącem. W końcu mieliśmy piękną, białą zimę. Korzystaliśmy z niej spacerkami i zabawami na śniegu. Córka miała dwa tygodnie ferii zimowych. Więc dziewczyny miały sporo czasu aby spędzać go razem. 



Styczeń to miesiąc gdzie spełniłam jeden ze swoich celów na ten rok i znalazłam pracę. Łatwo nie było, ale się udało. Uwierzyłam w siebie bardzo. Nowa praca dodaje poczucia stabilności i przynależności. Nie jest łatwo, ale ogarniam to wszystko. Bo chcę.  Bo wiem, że potrafię. 

Prawda jest taka, że trochę nie mam czasu na bloga. Jest to spowodowane tym, że mój stary laptop po prostu wysiadł, umarł. Obecnie nie mam możliwości aby zakupić nowy sprzęt, a w domu jest jeszcze jeden laptop ale nie mój, więc aby się do niego dostać w czasie w którym mi pasuje i mam czas jest ciężko. Inni domownicy korzystają z niego namiętnie. 

Na chwilę obecną żyję wciąż nową pracą. Aby się wszystkiego nauczyć i wykazać. A nauki jest sporo. Myślę, że wpadnę w nowy rytm gdzieś po wakacjach dopiero. 




Styczeń to również miesiąc planowania i organizowania najbliższej przyszłości. To dużo przemyśleń związanych ze swoim życiem psychicznym i zdrowotnym. W styczniu budowałam poczucie własnej wartości, mimo iż jeszcze trochę mi brakuje to wierzę, że jestem na dobrej drodze. Ze zdrowiem trochę gorzej, ale poczyniłam pierwsze kroki, odwiedziłam jednych lekarzy i zapisałam się do następnych. Więc za kilka miesięcy wierzę, że wszystko się unormuje.

Tak widzę w  sobie wiele zmian, wiele dobrych zmian. Wciąż piszę o tym, że wierzę w siebie. Wciąż sobie to powtarzam. I jest lepiej. Kto jak nie ja ma uwierzyć w siebie i swoje możliwości. Jestem Panią swojego losu, królową swojego życia.  

Jestem wdzięczna za śnieg, za mrozy, za zimę, za zabawę na śniegu, za bałwany, nieprzespane noce, marudzenie dzieci, za wiarę w siebie. 

Niech moja energia niesie się w świat.



You Might Also Like

0 komentarze